Cześć,
koledzy, mam caddy z silnikiem jak w temacie, przebieg 170k (prawdziwy), dotychczas żadnych problemów, niedawno wymienione świece i czujnik położenia wałka, auto paliło na dotyk bez względu na temperaturę. Przydarzyło mi się niestety zgaśnięcie silnika na rezerwie. Miałem na wskaźniku jeszcze prawie dwie kreski, stałem sobie na światłach i auto zgasło, nawet nie zauważyłem kiedy. Zakręciłem ze dwa razy rozrusznikiem bez skutku i zepchnąłem auto na pobocze. Na szczęście miałem blisko na stację, zalałem piątkę, przy otwieraniu wlewu wyjątkowo mocne syknięcie więc zakładam że bak pusty.
Pokręciłem dłużej kilka razy ale oczywiście nic to nie dało, auta nie można było uruchomić więc ściągnąłem je do domu, tego wieczora nic już nie grzebałem. Nazajutrz odkręcam pokrywę filtra paliwa, słychać syknięcie, poza tym w filtrze paliwa tak na 4/5 pojemności. Trochę się zdziwiłem bo myślałem że będzie pusto, zaraz spróbowałem zapalić i auto od razu się uruchomiło. Wymieniłem wkład i uszczelkę i zamknąłem filtr, odpaliłem auto, chwilę pochodziło nierówno ale później już normalnie. Zrobiłem przejażdżkę 50 km obwodnicą. Postałem ok. 2 godziny u znajomego, próbuję odpalić tylko dotknięciem i nie pali, za drugim razem potrzebowało dobre 4 czy 5 obrotów i zapaliło, zgasiłem i jeszcze raz, teraz już od razu pali. Znowu przejażdżka i odstawiłem auto. Na drugi dzień powtórka - na zimnym silnik potrzebuje się zakręcić dobre parę razy zanim się uruchomi, potem już pali od razu. Miałem już tak 3 czy 4 razy, bez zmian
Pytanie - co tu dalej robić, gdzieś jest jeszcze chyba powietrze w układzie?
pozdrawiam
